Pożegnanie dr. Krzysztofa Nowińskiego
Z ogromnym smutkiem przyjęliśmy wiadomość, że 28 września 2025 r., w niedzielę nad ranem odszedł od nas jeden z założycieli ICM, dr Krzysztof Nowiński. Jego odejście to wielka strata dla całej naszej społeczności. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci jako osoba pełna pasji, zaangażowania i zaawansowanej wiedzy.
Krzysztof miał szeroką wiedzę z zakresu wizualizacji naukowej i analizy wizualnej, był czołowym twórcą platformy wizualizacyjnej VisNow i brał czynny udział w jej rozwoju do końca swojego życia. Miał niezwykły dar wymyślania i implementowania skomplikowanych algorytmów wizualizacyjnych. Posiadał szczególną głębię rozumienia problemów matematycznych i dzięki temu umiał w bardzo intuicyjny i prosty sposób wyjaśniać zagadnienia matematyczne kolegom i studentom. Był doskonałym naukowcem i dydaktykiem.
Dr Nowiński brał również udział w wielu ważnych projektach naukowych – między innymi z zakresu chemii kwantowej, wizualizacji połączeń lotniczych czy medycyny: obrazowania aktywności mózgu, przekładania głównych tętnic u noworodków z wadami serca, detekcji zmian miażdżycowych w tętnicach wieńcowych, deformacji stopy czy gojenia ścięgna Achillesa. Równocześnie przez wiele lat odpowiadał za wizualizację numerycznych prognoz pogody opracowywanych w ICM.
Pogrzeb śp. Krzysztofa Nowińskiego rozpocznie się w poniedziałek 6 października o godzinie 10.00, Mszą Świętą w kościele pw. św. Wincentego à Paulo przy Cmentarzu Bródnowskim (św. Wincentego 83, Warszawa).
Drogi Krzysiu,
serdeczny druhu czasu wielu wspólnych, tak często wydawało się nieosiągalnych marzeń: dzisiaj Ty jesteś już poza czasem, w kowymiarze wiecznej Nieskończoności.
Wybacz, że nie mogę pożegnać Cię osobiście: właśnie w tej chwili przedstawiam wykład inauguracyjny na Politechnice Lubelskiej, do czego zobowiązałem się jeszcze wiosną. Pozwolę sobie wspomnieć tam Ciebie jako pioniera bez zahamowań, otwierającego ścieżki prowadzące do zrozumienia głębi poznania.
Kiedy wspólnie, jeszcze w latach 80-tych, kształtowaliśmy ramy oprogramowania mającego wzbogacać dydaktykę matematyki w wyższych uczelniach, mogło się to wydawać epizodyczną przygodą łączącą entuzjastów trochę oderwanych od codziennej rzeczywistości.
Ale wkrótce potem, kiedy niewyobrażalne stało się możliwe, i rozpoczął się czas Nowej Polski, granice naszych marzeń przesunęły się radykalnie, bo uwierzyliśmy, że głównym ograniczeniem, które da się pokonać, jest brak odwagi w podejmowaniu wyzwań, pozornie niedostępnych.
Spotkało się nas wtedy kilku, i połączyły nas dyskusje o marzeniach: marzeniach, które postanowiliśmy urzeczywistnić. Tak zresztą wyglądało Twoje życie: przenikały się w nim wizje i marzenia, które chętnie traktowałeś jako wymiar rzeczywistości, nie zrażając się trudnościami piętrzącymi się po drodze, a wręcz dążąc do ich gładkiego omijania. Był w tym gronie Bogdan Lesyng, który dzisiaj niestety też nie mógł tu przybyć i prosił mnie o jego wytłumaczenie.
Byli też inni, których możesz teraz spotykać tam, w Twoim wiecznym domu, dokąd ziemskie cierpienia nie mają już dostępu.
A na naszej drodze, wtedy uważany przez wielu za nieobliczalny, ukształtował się zarys wizji, która urzeczywistniła się w postaci ICMu. Od początku było to także Twoim nowym życiem, któremu poświęciłeś czas prawie do końca Twojej ziemskiej drogi.
Twoje często niezwykłe pomysły naukowe, zaskakujące swoją prostotą skojarzenia, w połączeniu z bezinteresowną gotowością dzielenia się nimi, ukształtowały Twój wizerunek Guru. To do Ciebie kierowali się bezradni, zarówno początkujący adepci nauki i studenci jak utytułowani uczeni, i to niezależnie od formalnie reprezentowanej dziedziny, szukając niekonwencjonalnej iluminacji. I, co najważniejsze, jak często ją znaleźli!
Dla wszystkich zyskałeś niekwestionowany status profesora wszechnauk, kiedy sam nie dbałeś o formalne uznanie tytularne.
Twoim swoistym testamentem stał się VisNow, któremu nadałeś kształt i który był Twoim ostatnim dzieckiem, szczególnie Ci bliskim. To dziecko będzie się dalej rozwijać, utrwalając Twoją niezwykłą postać.
Na koniec, moje osobiste podziękowanie dla najbliższej rodziny Krzysztofa za bycie z nim przez całe życie, w momentach radości i chwilach trudnych, kiedy świat zaczął oddalać się od ideałów, które były motywem przewodnim dla Krzysztofa. I serdeczne słowa, które są wyrazem bliskości teraz, kiedy On już jest naprawdę wolny, od bólu i od zwątpień.
Krzysiu, dobrze że byłeś tu z nami, że razem mogliśmy pokonać tyle przeszkód, niezwykle rzadko spotyka się tak niecodzienne osobowości. Dziękuję Ci za to osobiście, a czego jestem pewien, również w imieniu zarówno tutaj zgromadzonych, jak ogromnej rzeszy tych, którzy doświadczyli Twojej mądrości, tak chętnie i hojnie przez Ciebie darowanej.
Taki jesteś i będziesz trwale w mojej i wszystkich tutaj zgromadzonych pamięci. A tam, w niezmierzonym wymiarze wieczności, znajdź miejsce szczęścia, którego przez całe życie szukałeś,
Marek Niezgódka
Krzysztof Nowiński był znany z tego, że niezbyt dbał o własną karierę. Natomiast częstokroć pomagał innym. W efekcie, wielu z nas naprawdę dużo mu zawdzięcza.
Nie potrafił czy też nie chciał skupiać się na jednej dziedzinie wiedzy. Ciekawiło i pochłaniało Go mnóstwo tematów naukowych. Był idealnie wręcz stworzony do zajmowania się badaniami interdyscyplinarnymi. Witold Rudnicki, wspominając pośmiertnie Krzysztofa użył nawet określenia: „był esencją ICMu”.
Przez lata pracy stworzył grupę zajmującą się wizualizacją naukową i analizą wizualną. Był pomysłodawcą i głównym twórcą platformy VisNow. Nazywanej przez Marka Niezgódkę VisKnow. Zresztą login KNOW wyjątkowo do niego pasował.
Krzysztof zajmował się wizualizowaniem numerycznych prognoz pogody, cząsteczek chemicznych, potencjałów i pól elektromagnetycznych, połączeń lotniczych, EEG, USG, rezonansu magnetycznego, tomografii komputerowej. I pewnie mnóstwem innych tematów. Niejedna praca magisterska i doktorska powstała w ICM lub okolicach dużo zyskała dzięki Krzysztofowi.
Po jakimś czasie okazywało się, że świetnie orientuje się w rozlicznych dziedzinach którymi się zajmuje. Wyławiał to co w nich istotne. Tę esencję. Dzięki temu potrafił w bardzo prostych słowach tłumaczyć rzeczy naprawdę trudne. Niejednokrotnie też nieświadomie zawstydzał współpracowników. Ja sam kiedyś usłyszałem, że pole które staram się zwizualizować, źle wygląda bo nie ma sensu fizycznego…
Kiedyś Krzysztof opowiedział anegdotę z początków ICM.
Jako, że ICM liczył wtedy bardzo mało pracowników, odsetek osób sprawujących kierownicze stanowiska był duży. Jeden wszystkim znany profesor został Dyrektorem, drugi Dyrektorem ds. Naukowych, trzeci Przewodniczącym Rady Naukowej…
Po czym Krzysztof dodał z wyraźną satysfakcją: A ja przyjąłem dla siebie zaszczytny tytuł PRACOWNIKA.
I tym pracownikiem pozostał do końca. Miał mnóstwo pomysłów i zdawał sobie sprawę, że czasu ma już coraz mniej. Był chyba jedynym pacjentem w historii dużego warszawskiego szpitala, który programował leżąc na intensywnej terapii. Wiele swoich niezrealizowanych pomysłów zdążył przekazać synowi. Jest więc szansa, że uczniowie Krzysztofa będą kontynuować jego Dzieło.
Dla mnie osobiście najbardziej poruszające było w jego umieraniu to, że niemal w oczach słabł fizycznie. Natomiast jego intelekt pozostawał nietknięty. To potęguje żal.
Gdy odwiedziłem go ostatni raz, żegnając się powiedziałem dobitnie: Do zobaczenia! Nie odpowiedział…
Potem rozmawialiśmy już tylko przez telefon. Coraz krócej, gdyż mówienie sprawiało mu ogromny wysiłek. Ostatnia rozmowa trwała dosłownie 40 kilka sekund. Mówił jednak w pełni logicznie w jakim jest stanie. Prawdopodobnie niemal do samego końca zachował pełną świadomość.
Pomimo oczytania i erudycji, Krzysztof nigdy nie określał siebie jako humanisty. Miał jednak wielką wrażliwość na słowo. Gdy był już bardzo słaby, czytał wiersze. Potem, prosił Najbliższych by mu któryś przeczytali. Wybierał też wiersze bardzo smutne. Widać korespondowały z jego nastrojem.
Krzysztof był człowiekiem bardzo mądrym. Nigdy też się nie przechwalał ani w żaden sposób nie wywyższał. Z jakichś powodów słowo „skromny” do Krzysztofa nie pasuje. Zastanawiałem się dlaczego? Jedyne co przychodzi mi do głowy to porównanie do ludzi wyjątkowej urody, których to uroda nie znika nawet w lichych ubraniach i potarganych włosach.
Krzysztof mówiąc nie był w stanie ukryć swojego intelektu. Nawet gdy mówił o sprawach błahych.
Dlatego dziękujmy Bogu czy losowi, że wpływ na nasze życie miał człowiek tak mądry i dobry.
Jakub Zieliński





